-Każdego z was. - Kontynuował William a kandydaci poświęcili mu pełną uwagę. - poddamy różnym testom. Kapitanowie będą bacznie przyglądać się waszym wyczynom, by następnie zaprosić do swoich oddziałów odpowiadających im kandydatów. Dołączycie do chcących was oddziałów. Jeśli wskaże was więcej niż jeden kapitan, będziecie mogli sami zdecydować. Ci z kolei, których nikt nie wybierze, obleje egzamin i nie dołączy do Zakonu. - W tym momencie zrobił przerwę po czym zaczoł tłumaczyć pierwszą próbę. - Pierwszą próbą będzie lot na otrzymanych miotłach. - W tym momencie zaczęły się szmery i niepokoje wśród kandydatów jednak dalej tłumaczył. - Mag dobrze kontrolujący swoją moc magiczną powinien być w stanie zrobić to instynktownie. - Jakby na dowód jego słów jeden z członków złotego świtu zaczoł za nim latać na jednej z mioteł. - To najbardziej podstawową przemieszczanie się magów. Kogoś, kto tego nie potrafi, nawet nie powinno tu być. Zaczynajmy zatem!
Jak skończył swoją przemowę kandydaci zaczęli, lepiej lub gorzej, unosić się na miotłach. Oczywiście też się przyłączyłam do tego i stanęłam na miotle i zaczęłam na niej latać po arenie. Zatrzymałam się ostatecznie przed łożą kapitanów, a konkretnie przed Fuegoleonem.
-Kapitan Fuegoleon? - Zaczęłam do niego spokojnie mówić.
-Co ona wyprawia?!
-Co myśli?!
Ludzie zaczęli ostro rozmawiać i komentować to co robię zastanawiając się co mi przyszło do głowy by to zrobić.
-Tak? - Odpowiedział lekko zainteresowany jednak z neutralną twarzą. Pewnie nie spodziewał się w ogóle że któryś z kandydatów idzie z nim porozmawiać.
-Mereloleona prosiła aby przekazać dla ciebie i Leopolda pozdrowienia oraz poinformować że odwiedzi was po festiwalu nagród gwiazd.
-Spotkałaś moją siostrę? - Zapytał mnie lekko zaskoczony i w tym momencie skupiłam też znacznie więcej uwagi z strony kapitanów co nie było dziwne w końcu w większości znali Mereloleone i wiedzieli jaka jest.
-Tak. - Skinęłam mu głową na pytanie. - Trenowałam swoją magię głęboko w dziczy i przypadkowo na nią natrafiłam. Ostatecznie postanowiła mi pomóc z treningiem.
-Rozumiem. - Powiedział lekko się uśmiechając do mnie. - Dziękuję że przekazałaś te wiadomość.
-Nie ma za co proszę pana. - Powiedziałam odlatując od niego. Widziałam jak niektórzy patrzą na mnie z różnymi spojrzeniami, niektórzy z zaskoczeniem, inni byli zazdrośni za to że spoufalałam się z kapitanem. Nie miałam z tym problemu, czemu mam się przejmować absolutnie obcymi ludźmi? Jednak dość szybko skupili się na czym innym.
Mianowicie pewnym człowieku w pełni pozbawionym many który napinał się na miotle jakby miał zatwardzenie.
-Czy to nie żałosne?
-Jednego przeciwnika mniej.
-Po co on tu w ogóle przylazł?
W pewnym momencie tego testu Nozel wyszedł ale wrócił jeszcze przed końcem. Ostatecznie około pietnaście minut po rozpoczęciu tego zadania William podszedł do balustrady.
-Czas na to zadanie dobiegł końca. - Zaczoł mówić. - Proszę wylądować i odłożyć miotły.
Zgodnie z jego poleceniem wszyscy zaczęli lądować i odkładać miotły na ziemi.
-Następny będzie test zdolności magicznych. - Jak to mówił na arenę zaczęli wchodzić magowie z personelu. Wyciągnęli swoje grymuar i zaczęli tworzyć szeregi kamiennych, ceglanych ścian w odległości około dziesięciu metrów między rzędami. - Proszę ustawić się po jedną osobę na ścianę.
Czekał znowu przez chwilę aby wszyscy mogli zrobić to co powiedział. - Ten test jest prosty. Polega na zniszczeniu ściany używając magicznego ataku bez grimuaru. Możecie zaczynać.
Ludzie zaczęli strzelać do ścian prostymi zaklęcia i. Zastanawiałam się przez chwilę jak to zrobić, użyć ognia aby stopić ścianę, zimna by się rozpadła czy jakiejkolwiek innej metody. Ostatecznie jednak zdecydowałam się użyć magii matalu z wybuchem.
Uformowałem swoje zaklęcie w formę wiertła obracającego z prędkością stu pięćdziesięciu obrotów na minutę zanim rzuciłam nim w ścianę rozbijając ścianę a potem Struktura zaklęcia którą stworzyłam wewnątrz wybuchło i spowodowało jeszcze większe zniszczenie ściany i widowisko które ściągnęło dużo uwagi. Zaczynam rozumieć miłość Megumin do eksplozji. Jeśli ona mi wypadnie, albo inna osoba znająca magię eksplozji będzie miała najwyższy priorytet do asymilacji.
Większość ścian szybko zamieniła się w gruz, większy lub mniejszy, niektórym mniej utalentowanym takie rozbicie ściany zajęło nawet parę zaklęć.
Spojrzałam i między innymi Yuno rzucał mi spojrzenie po czym wystrzelił w swoją ścianę kule wiatru która wybuchła i zniszczyła ją. Rzucił mi potem zadowoly z siebie uśmieszek.
Pff, on naprawdę nie lubi przegrywać.
W jeszcze w czasie trwania tego testu magowie ziemi, kamienia czy podobnego atrybutu chodzili i sprzątali po tych co już skończyli ten test.
Ostatnią osobą która skończyła był oczywiście Asta który wrzeszczał i znowu napinał nie wiadomo co próbując osiągnąć.
-Następny będzie test kontroli mocy magicznej. - Zaczęły wtedy dookoła areny latać kartki z okrękami różnych rozmiarów i czerwoną kropką na środku. - Zadanie polega na trafieniu kartki jak najbliżej środka tworząc jak najmniejszy otwór. Zaczynać.
Ludzie strzelali w większość do pojedyńczych kartek jednak ja postanowiłam podejść do tego zadania o wiele bardziej ambitnie niż większość. Wytworzyłam z metalu pięć igieł do szycia i trzymałam je dopuki nie wystrzeliłam wszystkich w jednym momęcie trafiając w środęk pięciu różnych kartek w skrajnie różnych krańcach areny.
-Niemożliwe.
-Jak?
Znowu zaczęły latać komętarze a Yuno spróbował odtworzyć moją sztuczke jednak nie aż tak idealnie jak ja, udało mu się tylko z trzema na raz.
Jak kapitanowie zdecydowali że wystarczy magowie wiatru zebrali kartki a Wiliam tłumaczyć kolejne zadanie.
-Teraz będzie test magi stworzenia. - celem będzie stworzenie obiektu z waszej magii, będziemy oceniać rozmiar i ilość szczegółów. Zadziwię nas swoimi dziełami.
Po tym ogłoszeniu postanowiłam zrobić rzeźbę którą bez wątpienia rozpoznają wszyscy kapitanowie.
Była to trzystu sześćdziesięciu centymetrów. Był to mężczyzna o krótkich włosach i sześcioramienna gwiazda na czole. Nosił szatę z wieloma widocznymi ozdobami. Oczywiście był to Julius Novachrono, obecny król czarodziejów. Następnym etapem było nadanie rzeźbie kolorów. Osobiście uważam że wyszło całkiem realistycznie jednak to nie przebiło ostatecznej wisienki na torcie.
-Waa! Tyle magi w jednym miejscu. - Mój posąg zaczoł się ruszać i rozglądać się z gwiazdami w oczach. - Magia ognie, wiatru ziemi, błyskawicy. A to co? - Powiedziała rzeźbą patrząc na Sekke. - Rodzaj magii metalu? Tak bez wątpienia. A dokładniej brązu jeśli się nie mylę.
Mój posąg dalej latał od kandydata zachowując się dokładnie tak jakby to zrobił Król czarodziejów, gdyby jego pozycja i potrzeba utrzymania pewnej reputacji.
Sami kapitanowie też zorientowali się co robię. Dorothy w jakiś sposób śmiała się przez sen, Jack chichotał pod nosem, Charlotte wyglądała jakby marszczyła brwi, Nozel tak samo, Fuegoleon dał radę utrzymać kamienną twarz, Rill, Yami i ku zaskoczeniu William w konstrakcie w pełni otwarcie i śmiali się głośno. Wielu kandydatów zastanawiało się nawet dlaczego kapitanowie aż tak się zaśmiewają.
Niestety zabawa musiała się skończyć i zacząć następne zadanie.
-Teraz przejdziemy do następnej próby. Będzie to test magii rozwoju. - Ogłosił i personel zaczoł rozdawać ziarna. - Waszym zadaniem będzie stymulować rozwój nasion używając waszej magii.
Z tymi informacjami nas zostawił i znowu zajął swoje miejsce aby się przyglądać.
Zaczęłam samemu pracować skupiając się na swoim zadaniu. Wpuściłam manę atrybutu metalu do nasionka stymulując jego wzrost osiągając rozmiar dwudziestu centymetrów a jego kora i listki również były z błyszczącego metalu.
Test przebieg spokojniej i ciszej niż poprzednie. Po tym w końcu przyszedł czas na najważniejszy i najzabawniejszy, walkę jeden na jeden.