Rozdział 6

Czekałam na arenie w lekkim szmerze rozmów osób które się znały jednak nagle zaczęły zlatywać się anty ptaki. Musiałam przyznać że były urocze.

Były to niewielkie ptaki o paciorkowatych oczach. Miały czarne pióra na grzbiecie, górnej stronie skrzydeł i wokół twarzy. Ich twarze miały czerwone piórka a na brzuchu i od spodu skrzydeł białe pióra. Dzioby natomiast miały szpiczaste bez wątpienia do dziobania.

Widziałam ludzi prubujących je odpędzić jak zlatywało się do nich parę jednak żaden z nich nie chciał przylecieć do mnie. Widziałam ludzi to komętujących jednak po prostu ich ignorowałam, w końcu to po prostu obcy dla mnie ludzie więc co ma mnie obchodzić ich zdanie?

Zobaczyłam jednak w końcu Aste uciekającego przed stadem anty ptaków wrzeszcząc w niebo głosy. Zaśmiałam się na te scenę.

W końcu w swoim szaleńczym biegu wpadł na mężczyznę, a ptaki się rozleciały, ten mężczyzna miał trochę ponad metr osiemdziesiąt i wyglądał na nie wyspanego ale był naprawdę napakowany, cholerna logika anime że kobiecie nigdy nie widać mięśni chyba że to jakiś amazonka a facet może nieć biceps rozmiarów głowy. Miał szare oczy z spojrzeniem jakby chciał kogoś zabić, czarne włosy średniej długości zaczesane do tyłu i krótki zarost.

Nosił białą koszule i czarne spodnie ale narzucił na nie brązową skórę oraz oczywiście nosił płaszcz z insygnią czarnych byków porwany na krawędziach.

Oczywiście tym mężyczyzną był Yami Sukehiro, kapitan czarnych byków.

-W końcu gdzieś sobie poleciały. - Powiedział Asta po tym jak patrzył jak anty ptaki odlatują przez manę Yamiego obok niego a potem się odwrócił do niego. - Sorki że na ciebie wpadłem.

-Spieszysz się na tamten świat? - Zapytał się go Yami wpatrując się w Aste jakby naprawdę chciał go zabić.

Oczywiście Aste skamieniało i wpatrywał się w niego z przerażeniem. Jednak w jakiś sposób się uspokoił i położył mu rękę na ramieniu. - Wyglądasz strasznie staro! - Powiedział idiota radośnie. - Musiałeś mieć cholernie ciężkie życie!

Przez chwilę wszyscy obecni na arenie skamienieli wpatrując się w te sytuację, nawet Yami przez chwilę się zatrzymał a Asta lekko śmiał. W końcu jednak Yami złapał idiote za głowę ściskając ją.

-Ty naprawdę chcesz umrzeć. - Stwierdził Yami.

Na szczęście dla Asty przyszły dwie osoby, pierwszm z nich był szczupły mężczyzną średniego wzrostu i budowy. Miał nie wyspane oczy, a jego jasnobrązowe włosy były nieco niesforne.

Nosił biały podkoszulek na któym miał jasnozieloną, luźną tunikę z długimi rękawami i długimi połami z tyłu. Nosił również ciemne spodnie i zieloną parę szerokich butów do kolan, które były sznurowane z przodu. Na to narzucił krótki płaszcz Black Bulls, a jego uchwyt na grymuar był na lewym biodrze. Z jakiegoś powodu miał również parę zielonych kolczyków, które nawet mu pasowały. Tym mężczyzną był Finral Roulacase.

Drugim był szczupły, młody mężczyzna o papierowo białej skórze i krótkich czarnych włosach zaczesanych do tyłu. Jego twarz była długa z dużym nosem i nie miał brwi. Nosił czarny cień do powiek w dużych kręgach wokół swoich czerwonych oczu, a także używał czarnej szminki i lakieru do paznokci.

Miał na sobie ciemnoszarą kurtkę z czerwoną lamówką i czerwonymi mankietami. Jego spodnie były koloru szarego i wpuszczone w czarne buty do kolan. Nosił czarny pas na kurtce, a na lewym biodrze wisiał czarny woreczek na grymuar. Na to nosił charakterystyczną szatę Czarnych Byków. Jego ciemnoszara czapka z daszkiem miała czarną opaskę i daszek oraz odznakę Black Bull.

Tym człowiekiem był z kolei Gordon Agrippa.

-W końcu cię znaleźliśmy! - Powiedział głośno Finral do Yamiego. - Co ty tutaj robisz?

-Kończę życie tego wypierdka. - Odpowiedział Yami nawet się nie odwracając do Finrala a Asta zaczoł się się miotać i próbował wyrwać aby ratować życie.

-Przecież to... - Zaczoł jakiś przypadkowy facet.

-Panicz Finral Roulacase, użytkownik żadkie magii przestrzennej?! - Dokończyła jakaś dziewczyna z lekkim rumięńcem.

-Urocza jesteś!-Finral podszedł do niej i oczywiście, zaczoł od razy z nią filtrować.

-Podobno tak wielki z niego kobieciarz, - Stwierdził facet z wcześniej. - Że ma problem z koncentracją w czasię pracy!

-A ten drugi to przecież Gordon Agrippa! - Powiedział inny facet który najwidoczniej go rozpoznał. - Ekspert magii trucizn! Podobno trudno się z nim porozumieć. I jest straszny. - Jak to Gordon spojrzał na i zrobiło mu się smutno że tak o nim się myśli. Trudno to zauważyć jednak jeśli wiesz na co patrzeć to jest bardzo emocjonalny i sympatyczny.

-Przestań! - Finral w końcu się ogarnął i próbował słownie powstrzymać Yamiego przed morderstwem, ale dopiero wtedy jak Asta zaczoł głośniej krzyczeć z bólu. - Kapitanowie nie powinni zabijać kandydatów! - Jednak bez natychmiastowego skutku. - Po co tak w ogóle zszedłeś na dół?

Ludzie oczywiście przypatrywali się sytuacji zastanawiając się co się wydarzy, nieważne czy zwykły człowiek czy szlachcic, tylko że ci pierwsi bardziej się przejmowali losem ofiary a drudzy traktowali to jako dobre przedstawienie.

-Byłem się wysrać i zabłądziłem. - Stwierdził Yami bez choćby kropli wstydu.

-Kapitan oddziału? - Stwierdził ktoś kto zaczoł łączyć kropki co do tożsamości człowieka który zaraz ma dokonać morderstwa. - Więc ten człowiek to. - Zatrzymał się na chwilę dramatycznie. - Bóg zniszczenia, Yami Sukehiro?!

Wspomniany człowiek nie przejmował się i spokojnie liczył powoli do zera.

-Do czego odliczasz?! - Wykrzynął w końcu przerażony o swoje życie Asta.

-Do twojej śmierci. - Odparł Yami spokojnie jakby mówił o pogodzie czy tym jak zamierza spędzić dzień wolny. Asta oczywiście zaczoł na to głośniej wrzeszczeć.

-Yami?! - Powiedziała jakąś dziewczyna która rozpoznała tytuł. - Kapitan Czarnych Byków?! Czarne byki to ten oddział, który wyrządza straty przekraczające ich wynagrodzenie?!

-Podobno nie ma w nim ani jednego normalnego człowieka. - Skomentował inny facet.

-Playboy i człowiek-niemowa.

-Rozumiem. Wolałbym oblać niż do nich dołączyć.

Zaczęła się w ten sposób dyskusja i latały komentarze.

W końcu jednak Asta zaczoł walczyć, zaparł się nogami na ziemi a rękami chwycił ramię którym Yami go trzymał i próbował się wyrwać a mięśnie mu nabrzmiały z wysiłku a żyły się pokazały. Z jakiegoś powodu zaskoczył lekko Yamiego, nie jestem jednak pewna czy tym że zaczoł walczyć czy tym że zauważył że brakuje mu choćby kropli many.

-Jeden... - Yami dotarł do końca jednak zanim zdążył wykończyć zaczęły strzelać i wybuchać fajerwerki.

-Wystarczy już tego, zaraz zacznie się egzamin. - Poaiwdział Finral swojemu kapitanowi.

Yami na to zirytowany kliknął językiem ale puścił biedaka którego trzymał aby upadł na ziemię trzymając się za głowę z bólu. - Tym razem ci się udało, szczeniaku. - Powiedział odchodząc z swojego miejsca. - Lepiej ceń życie, które właśnie otrzymałeś, bo cię zabije!

Za nim zaczęli odchodzić Finral kończący flirt i Gordon mamroczący coś.

Do Asty podszedł jakiś facet jednak ja przestałam zwracać na nich uwagę i skupiłam się na loży na górnym poziomie dla kapitanów oddziałów.