Po ustanowieniu bariery postanowiłam przejść się na spacer po mieście w trakcie którego udałam się do parku w którym Reynera zabije Isseia i usiadłam tam na chwilę na ławce. Szłam przez miasto jak już był wieczór jak spacerowałam przez miasto poczułam jak przechodziłam obok jednego z domów obecność mrocznej istoty. Szybki rzut oka wystarczył aby zobaczyć że to jedna z diabelskich dziedziczę realizującą kontrakt więc zostawiłem ją na razie w spokoju.
Wracając spodziewałam się że już nic się nie wydarzy jednak poczułam dziwną obecność w domu którego okna były zabite deskami. Była naprawdę złowroga, nie dość że należała do diabła to jeszcze sprawiała wrażenie bycia wypaczoną, bez lepszego określenia.
Spodziewając się co to będzie weszłam do tego budynku i usłyszałam gardłowy śmiech przypominający lekko warczenie.
-Świeże mięsko samo przyszło jakie mam szczęście.
Zobaczyłam tam coś co wyglądało jakby mogło kiedyś być człowiekiem. Była to obrzydliwa istota z paszczą aligatora zamiast ust a jedno oko było gadzie. Zamiast lewego ramienia miał ogon służący za mackę a jedną z nóg miała łuski. Był to bez wątpienia zbłąkany diabeł.
-Ciekawi mnie z kąd się bierze twoja arogancja. - Powiedziałam pocierając ręką brodę. - Masz siłę co najwyżej diabła niskiej klasy jednak zachowujesz się jakbym była bezbronną damą w opałach, kiedy jesteś ofiarą.
Jak skończyłam mówić używając magii związałam zbłąkanego diabła łańcuchami wiążąc go ciasno w taki sposób że wisiał w powietrzu.
-Grrrr! Zaczekaj tylko chwilę mięso! Zaraz rozerwę te łańcuchy i cie zjem! - Wykrzykiwał idiota ciągle łudząc się że ma jakiekolwiek szanse na przeżycie a nawet na wygraną.
-Żałosne stworzenie. - Powiedziałam szybko tworząc po prostu podstawowy święty miecz, bez żadnych specjalnych zdolności jednak to i tak było więcej niż było do tego trzeba. Szybkim poziomym zamachem odcięłam temu stworzeniu głowę zapewniając mu szybką śmierć. Spaliłam następnie ciało na popiół który rozwiałam zacierając ślady tego że w ogóle tu był.
Spokojnie opuściłam budynek trzymając w dłoni pewien przedmiot. Był to biały pionek. Oczywiście był to zły kawałek tego zbłąkanego co zabiłem.
Szczerze byłam tym zainteresowana i tego dlaczego powstają takie zmutowane zbłąkanego jak ten. Na ułamek sekundy rozluźniłam ograniczenia na Sha Naqba Imura aby zobaczyć informację o złych kawałkach. To było więcej niż potrzeba aby uzyskać wszystkie informację, które chciałam. Poznałam w ten sposób prawdopodobnie jedną z największych tajemnic diabłów, jednak normalnie nie byłoby to takie proste. Trzeba było przyznać że Ajuka Beelzebub zasługuje na miano geniusza za zrobienie tego małego artefaktu. Same systemy zabezpieczające są do prawdy imponujące a sam mechanizm działania również był ciekawy.
Poznałam też powód powstawania takich mutantów jak ten co spotkałem. Dzieje się tak z powodu tego że czyni istnienie trochę mniej stabilnym, normalnie byłoby to bez znaczenia i nie powodowało nawet najmniejszego dyskomfortu jednak jeśli psychika jest odpowiednio naruszona to osłabione istnienie na to reaguje i przemienia w takiego mutanta. Dlatego Kuroka nie zmutowała, może była ekscentryczna i bezwstydna ale nie szalona aby zaszły zmiany tego typu, aby to się stało trzeba być naprawdę mocno pieprznięty pod kopułą.
Wruciłam dalej spokojnie do domu gdzie przygotowałam sobie kolację a potem poszłam spać w moim łużku po raz pierwszy od siedmiu miesięcy.
Rano zaczełam budować własny warsztat. Cały dzień pracowałam nad budową z przerwami tylko na posiłki.
W piwnicy zbudowałam ukrytą w ścianie windę prowadzącą pietnaście metrów pod ziemią a tam był korytaż z szeregiem drzwi prowadzących do wyspecjalizowanych pracowni. Wzdłuż samego korytarza umieściłam golemy wykonane z materiałów z bramy babilonu. Wyglądali jak rycerze w złotych zbrojach o długich mieczach oraz posiadały siłę w okolicy szczytu diabła niskiej klasy. Nie były imponujące jednak to tylko model masowej produkcji zrobione w ciągu jednego popołudnia. Zrobiłam pracownie do golemancji, run i paru innych magicznych specjalizacji.
Tego dnia z zadowoleniem poszłam spać po dobrze wykonanej pracy.
Następnego ranka obudził mnie zapach gotowanego curry. Otworzyłam oczy i podniósłam się znając przyczynę.
Poszłam prosto do kuchni widząc tam kobietę która miała tak jak ja różowe włosy ale niebieskie oczy. Miała wzrost identyczny z mną świadcząc o tym że mogę oczekiwać tego że już nie urosnę mimo że jestem mniejsza niż przeciętna, jednak przerosłam ją trochę jeśli chodzi o biust, jednak to najwyżej jeden czy dwa centymetry.
Oczywiście była to moja mama, Fubuki Yamaka.
Miałam na sobie żółsy sweter, spudnice za kolana i fakruch do gotowania.
-Dzień dobry Yuichi. - Powiedziała do mnie witając się ciągle będąc skupioną na gotowanym posiłku.
-Część mamo. - Odpowiedziałam do niej siadając przy stole. - Spodziewałam się że przyjedziesz bliżej popołudnia.
-Chciałam Ci zrobić niespodziankę.
-I ci się udało. - Odpowiedziałam biorąc łyk z szklanki wody.
Ona na to poszerzyła swój uśmiech i nałożyłam mi curry na tależ.
-Dziękuję za posiłek. - Powiedziałam składając posiłek po czym zaczęłam pałaszować jedzenie.
-Jak ci minęła moją nieobecność? - Zapytała na chwilę mnie zatrzymując stawiając przed dylematem. Powiedzieć jej o nadprzyrodzonej stronie świata czy nie.
-Szczerze to było dość monotonnie. - Powiedziałam dość szybko aby puźniej się zastanowić nad tym tematem.
-Dlatego musisz znaleźć więcej przyjaciół. - Powiedziała do mnie wymachując swoją łyżką. - Niedługo pójdziesz do nowej szkoły to doskonała szansa by w końcu znaleźć nowych przyjaciół.
Miała rację do tej pory w tym życiu nie miałam od lat bliskich przyjaciół. Niestety wątpiłam abym miała czas na takie rzeczy z wszystkim co się będzie działo.
-Ale teraz mam dla ciebie niespodziankę. - Powiedziała wyciągając coś z kieszeni. Szybko zobaczyłam że to dwa bilety do samolotu. - Tada. Zorganizowałam dla nas wycieczkę do Włoch za trzy dni na tydzień.
Zmarszczyłam na to brwi na ułamek sekundy zanim zalej się uśmiechałam. - Naprawdę? To wspaniale. - W rzeczywistości głównym problemem w tym był dla mnie fakt że Włochy to centrum aktywności kościoła.
-Powiedzieć ci coś jeszcze? - Powiedziała a ja skinęłam jej szybko głową. - Odświerzyłam stare kontakty i umówiłam się aby spotkać się z rodziną Shidou.
To akurat spowodowało jeszcze większe kłopoty, w końcu ojciec w tej rodzinie był egzorcystą a córka również albo była albo dopiero się szkoliła na jednego. Jednak za dzieciaka dobrze się z nią dogadywałam i jeśli moją wiedza z anime jest poprawna powinna dalej być miłą dziewczyną.
-Dawno jej nie widziałam. - Powiedziałam do niej szczerze nie podając wszystkich szczegółów. - Może to być naprawdę ciekawe z nią się znowu spotkać.
-Doskonale. - Powiedziała zanim zaczęła do mnie szeptać. - Tylko nie mów że ci o spotkaniu z nimi Powiedziałam bo to miała być niespodzianka dla was obu.
-Oczywiście. - Szybko odpowiedziałam. - Nie martw się, potrafią dochować tajemnicy.